Las Vegas Parano ;D
A tak na serio to Trainspotting zdecydowanie. Requiem to średniak.
Pewnie, że Trainspotting wygra to porównanie. Requiem jest przereklamowane wg. mnie.
Dla mnie to dwa zupalnie rozne filmy.
Requiem for a dream to film o narkotykach i konsekwencjach ich brania.
Trainspotting to film o zyciu. O kumplach, o ich relacjach, o szarej rzeczywistosci i sposobach na radzenie sobie z nia.
To jak porównywać gówno z miodem.
Trainspotting jest jedyną poprawną odpowiedzią.
Requiem ukazuje ciemną strone ćpania, Trainspotting odwrotnie- jak to fajnie jest się naćpać.
Requiem - rasowy dramat - Trainspotting - prawie komedia. Porówywanie tych filmów mija się raczej z celem.
Nie do końca. Transpotting to raczej tragikomedia. Myślę, że ma równie mocne przesłanie co Requiem. Taki śmiech przez łzy. Wszystko jest cudowne, a świat się wali.
Niezbyt bym się zgodził, że śmierć dziecka czy wciągnięcie w śmiertelny ciąg kumpla to "fajne" przeżycia. Trainspotting jako chyba pierwszy film pokazał, że narkotyki też są przyjemne - bo przecież tylko idiota grzałby w celu złego samopoczucia, moralniaka i destrukcji organizmu. Przełamał pewne tabu (o narkotykach tylko źle), co zresztą (pamiętam) było wytykane w roku premiery. Ale jest moim zdaniem autentyczniejszy, mimo komediowych wątków. Choć te filmy rzeczywiście trudno porównać, jak wśród książek np. Cienką czerwoną linię z Przygodami d.w. Szwejka. Choć wolę Szwejka - absurd najlepiej oddaje tragifarsa.
Zgadzam się. Filmy jak Requem paradoksalnie są właśnie tymi co mogą zachęcić do brania wrażliwą, depresyjną osobę. Mają poezję, która pasuje do ogólnego nieszczęścia. Rozczulają się nad bohaterami. Las vegas Parano było taką komiczną opcją. Ten jest po prostu prawdziwy. Pokazuje jak jest wesoło na dragach, a potem bum gość wywala zasrane prześcieradło na rodziców swojej dziewczyny. W kinie każdy się śmieje, ale to taki śmiech przez szok, nikt nie chciałby przeżyć tego co bohaterowie. Kawa na ławę cała obleśność tego nałogu. Akcja z dzieckiem to jedna z najstraszniejszych w ogóle w kinie. Szczerze nic mnie nie odrzuciło od narkotyków właśnie tak jak ten film.
Rzeczywiście, los dziecka jest ukazany drastycznie. Trainspotting to także zapis dekadencji, bezsensu pokolenia dorastającego w końcu lat 90. - też się do niego zaliczam, więc film do mnie przemawiał. Wtedy wszystko wydawało się bez konsekwencji, świat nagle bezpieczny, zagrożenia - wyolbrzymiane przez dawne reżimy.
Ciekawa teoria, że mroczna poezja np. Requiem dla snu może skłonić do szafowania życiem. Przypomina mi się sławny efekt Wertera, gdy po publikacji powieści Goethego przez Niemcy przetoczyła się fala samobójstw.
Trainspotting dla mnie łatwiejszy w odbiorze i bardziej prawdziwy, a przy tym nie chodzisz po jego obejrzeniu 2 dni do tył jak w przypadku Requiem.
"Requiem for a dream" to bardziej film dla dzieci, mający w prosty, bezrefleksyjny sposób przestrzec przed ćpaniem. Ma przez to pewną wartość, ale jest oderwany od rzeczywistości i mało realistyczny. W gruncie rzeczy puste moralizatorstwo, za to doskonale nakręcone.
"Trainspotting" to jak dotąd najlepszy obraz poświęcony tej tematyce. Nie ma nawet porównania.
Requiem spox, ale szanujmy się. Trainspotting to perełka i majstersztyk, nie dobija, nie puszczą go na przyrce, żeby uczyć dzieci jedynego słusznego stylu życia. Requiem jest o dragach i w sumie tylko i li o tym, a Trainspotting is so much more.
Trainspotting zdecydowanie. Requeiem jest według mnie nastawiony bardziej na szokowanie, ale nie dotyka tak wielu róznych problemów jak ten pierwszy. No a dodatkowo soundtrack z Trainspotting jest genialny.
Requiem wbija w fotel i pozostaje z Tobą na długo.
Trainspottinh do jednorazowego obejrzenia.
Również soundtrack lepszy w przypadku Requiem.
bez sensu porównywać te dwa filmy, requiem jest wybitny(rola matki jest absolutnym majstersztykiem)Trainspotting jest rewelacyjny.
Może nie wpisałbym, że TRAIN jest prawie komedią jak tu powyżej ale porównanie do RDS, nie na miejscu. Tam faktycznie wpadamy w deprechę goniąc marzenia, a tutaj co najwyżej do muszli styranej życiem i nie mytej dobre kilka lat ( scena mistrzowska ). Jedynie muzyka minimalnie lepsza w RDS. Tu mamy klimat angielskich klubów, lat 90, prawie taka wczesna "techniawa" ;) A napisy końcowe pamiętacie w TRAIN?